Jak dobre, trzeba pochwalić
Czasami szaleństwo w kuchni trzeba je tam zostawić. Samo. Wiadomo, że poza kuchnią czekają inne przyjemności jak sprzątanie, pranie, remonty etc. Należy też przewietrzyć głowę i pójść w siną dal. A jak człowieka dopadnie głodek (znacie tego wredziola? ma kontrakt podpisany z Danio) to nie lecieć do domu i tam z nim walczyć. Można przecież zjeść na mieście. Są różne miejsca, niektóre modne, niektóre nie. Ważne, że można coś zjeść, a przy okazji odkryć nowe smaki.
Ostatnio szlajałam się po mieście i dziwnym trafem wylądowałam na Krakowskim Przedmieściu (dziwnym, bo od jakiegoś czasu ile razy wyjdę zawsze tam ląduje :) Ujrzałam tam okno wystawowe i mnóstwo żarcia w nim. Wiedziona ciekawością przekroczyłam próg i zostałam zaskoczona. Może nie do końca ja, ale mój żołądek. Było tam tyle specjałów, że trudno było się zdecydować na coś konkretnego. Żołądek krzyczy ŻREĆ!!!, a ja stoję i paczę, paczę... To lampienie przerwała mi ekspedientka, która zaproponowała dość smaczną kanapkę na gorąco.
Zjadłam. Wypiłam latte. Zadowolona, najedzona wyszłam dalej się szwendać :)
Zjadłam. Wypiłam latte. Zadowolona, najedzona wyszłam dalej się szwendać :)