Imperium Zjedzmnie
Nie zawsze ci, którzy coś stworzyli dali to światu. Czasami
dzieje się tak, że robi to ktoś inny. Ktoś kto nie miał udziału w stworzeniu
owego czegoś. Ale ów ktoś posiada inne umiejętności, który nie dość, że da coś
światu... to jeszcze mu to sprzeda. A świat będzie szczęśliwy, że to kupi :)
Nie, to nie o Steve Jobsie. Tylko o Ray Kroku i braciach
McDonald.
Jeden z braci filmowy Dick (Richard) po wieloletnich
analizach prowadzenia przybytku zwanego zajazdem opracował zestaw za jedyne 35
centów (lata 50te USA), w skład którego wchodził przygotowany hamburger, frytki
i milkshake. Dodatkowo za każdym razem klient otrzymywał identyczny produkt, na
potrzeby, którego Dick zaprojektował kuchnię. Kuchnię, która działała tak
świetnie, że klient nie tylko otrzymywał identyczny produkt, ale dostawał go w
rekordowym czasie.
Bracia byli przedsiębiorczy, próbowali rozszerzyć swoją
działalność, ale bez powodzenia... do czasu kiedy poznali Raya.
Ray prowadził własną firmę. Jeździł po kraju i sprzedawał to
w co wierzył. Nie wiodło mu się źle, ale po 50tce cały czas pracował i rzadko
bywał w domu. Do czasu, kiedy zakochał się w idei McDonaldów. Postanowił wejść
w ten biznes. A jak wchodził to całym sobą. Wszystko postawił na jedną kartę...
i osiągnął to czego nie udało się braciom.
To film. Po naszemu McImperium, w oryginalne The Founder.
Nie jest to dokument, ani nawet paradokument. Jest to historia filmowa i moim
zdaniem tak ją należy odbierać. To co McDonald's zrobił przez lata, może nie
wszystkim jest znana mroczna strona... ale aktualnie paradoksalnie jest jednym z niewielu zdrowych (szok i
niedowierzanie) fastfoodów na świecie. Ale tego nie zobaczycie w filmie.
Po wyjściu z seansu natchnęło mnie. Nie, nie do zakładania
imperium gastronomicznego. Tylko do zrobienia hamburgera. No bo co to za
problem, w zaciszu domowym stworzyć takie "dzieło". Żaden. Wystarczy
odpowiednia bułka, trochę mięsa, dwa plasterki ogórka i... Voilà!
Hamburger zrobiony. Jednak zastanowiło
mnie to, czy nie popełniam plagiatu. Dlatego wymyśliłam zupełnie coś innego. Wszystko co wylądowało na
talerzu, to istny przypadek. Najpierw zrobiłam sałatkę, ale to wydało mi się
mało ciekawe.... A teraz to już sobie przewińcie ekran :D
GRILOWANY KURCZAK z SADZONYM JAJEM NA SAŁATCE
składniki:
- 1 pierś z kurczaka
- świeżo zmielony pieprz
- sól ziołowa
- papryka ostra
- przyprawa do grilowanego kurczaka
- sos sojowy
- łyżeczka soku z cytryny
- kapusta pekińska
- biała rzodkiew
- żółta świeża papryka
- ogórki konserwowe
- pomidorki koktailowe
- biała część pora
- jajko
- sos winegret
wykonanie:
Pierś umyć, osuszyć. Z przypraw (pieprz, sól, sos sojowy, sok z cytryny, papryka, przyprawa do grilowanego kurczaka) przygotować marynatę i dobrze natrzeć nią piersi z kurczaka. Odstawić do lodówki. W międzyczasie przygotować sałatkę. Kapustę i pozostałe warzywa pokroić (dowolnie, jak kto lubi). Następnie połączyć z sosem winegret. Wymieszać i nałożyć na talerz. Wyjąć mięso i ugrilować (lub usmażyć na patelni). Usmażyć jajko sadzone (wykorzystałam do tego grill). Na sałatce ułożyć pokrojoną w plastry pierś, a na nią sadzone jajko.